Passion of Freedom Festival – 7th Gala Award Ceremony

“W samym sercu Londynu w Mall Galleries, pomiędzy Trafalgar Square i Buckingham Palace, chciałabym oficjalnie zaprosić Pana do bycia jednym z Guest Artist podczas 7-mej edycji Passion for Freedom London Art Festival.”

Tak zaczyna się email od Katki Kowalskiej, którego dostałem pod koniec czerwca 2015 roku. Okazało się, że ktoś życzliwy pokazał moje prace z cyklu “Icons” komuś równie życzliwemu, i tak łańcuch dobrych ludzi doprowadził te obrazy do organizatorów Festivalu Passion fo Freedom. Oprócz niej, ustalaniem szczegółów zajmowały się też Agnieszka Kolek, kurator wystawy, oraz Vera i Joanna. Od nich dowiaduję się, że tematem tegorocznej edycji będą prawa kobiet na świecie. I że festiwal co roku wzbudza kontrowersje, które przekładają się czasem na pogróżki pod adresem artystów. Hmm.

“Największy na świecie festiwal artystyczny poświęcony wolności jest wystawą, która pokazuje sztukę tworzoną we wszystkich mediach”

Na początku września Ikony zapakowane (jak się okazało skutecznie) dotarły w jednym kawałku do Londynu i od 20 września czekały na galę, która miała się odbyć 25 września, w piątek.
Tak więc 25 września o 4 rano zacząłem jeden z cięższych weekendów w życiu, bo miałem równo 48 godzin, żeby pogrzać się w blasku sławy na londyńskim salonie i wrócić na warsztaty z Photoshopa, które miałem poprowadzić w niedzielę, 27 września.

“Mall Galleries jest jedną z najważniejszych galerii sztuki współczesnej w samym sercu Londynu. Odbywają się tam wystawy nowych jak i uznanych artystów.”

10946453_891047020986913_1615295175_n

Nawet nie będę Wam pisał jak nienawidzę podróży (chociaż samo latanie, jak wiadomo, uwielbiam), tego dobrowolnego stania się bezdomnym na całe godziny, traktowanym jak uchodźca, że tu nie wolno, proszę zdjąć pasek, coś panu piszczy więc pomacam pana po kroczu, 40 cm na nogi, proszę nie korzystać z telefonu i ubikacji, w razie wodowania w morzu wszyscy zginiemy. Za to przy podejściu do lądowania w Luton nasz samolot przeleciał kilkaset metrów nad innym samolotem lądującym w Gatwick i to było pierwsze przyjemne doznanie tego weekendu.

Od ponad 40 lat Mall Galleries odgrywa ważną rolę w prezentowaniu sztuki figuratywnej, jej promowaniu i eksplorowaniu jej granic przy okazji inspirując i edukując widownię organizowanymi przez siebie wystawami i interpretowaniem współczesnego świata.

Lotnisko w Luton sprawia, że jestem dumny z Gdańska, Katowic, a nawet Bydgoszczy. Potem, razem z Kamilą, turlamy się do Londynu i w końcu docieramy do Subtitles Cafe na ulicy z jajami (Balls Pond road). Wreszcie po wielu godzinach pierwszy papieros, kawa, kibel, można poczuć się znowu człowiekiem.

“Mall Galleries jest prowadzona przez Federation of British Artists, jedną z największych organizacji zajmujących się sztuką wizualną, założoną w 1961 roku.”

Umawiamy się z Kalim i we troje, z Kamilą, siedzimy w pubie czekając na otwarcie gali, które zaplanowane jest na 17:30. Dzięki różnicy czasu, której nie zakumał MacBook Kamili, mamy czas na jeszcze jedną podwójną z lodem.

“Passion for Freedom Art Festival jest sporą wystawą prezentującą różne ujęcia wolności. Prezentowane dzieła sztuki są wybierane przez niezależne Jury spośród najbardziej obiecujących współczesnych artystów, którzy chcą podzielić się swoją historią z publicznością i poprzez nią zmienić także coś w publiczności sercach i umysłach. “

Dopiero gdy się jest na miejscu widać, jak bardzo jest to centrum wielu ważnych rzeczy, tuż za Trafalgar Square, to znaczy 50 m od tego placu. Czerwony dywan, jupitery, a ja taki nieuczesany. Ochroniarz zatrzymuje nas przy wejściu, bo jesteśmy 9 minut przed czasem, od którego zaczyna działać ubezpieczenie. Hmm.

pf1

Stajemy koło jakiegoś postumentu Royal Marines Memorial, razem z grupką punków w ciuchach za grube funty a po chwili podchodzi no nas wyluzowany ludzik z partnerką. Pyta, czy jestem tu artystą, bo on i owszem, i że skoro tak to może napijemy się szkockiej z jego piersiówki. Trzeba przyznać, że była cholernie dobra. Glenn (bo tak się przedstawił) powiedział, że przyjechał tu z rzeźbą karabinu maszynowego zrobionego z długopisów. Brzmi jak fajny pomysł.
Wchodzimy jako jedni z pierwszych na tzw VIP hour, w czasie którego można swobodnie pochodzić po salach i pouśmiechać się do innych ludzi z plakietkami z napisem “Artist” a przede wszystkim poznać dziewczyny z Passion for Freedom, z którymi do tej pory tylko korespondowałem.

Rzeźbę Glenna widać od razu i, trzeba przyznać, wygląda dużo lepiej niż sobie to wyobrażałem.

machinegun

Chociaż najbardziej powala praca Emmy Elliot, na którą głosuję w głosowaniu publiczności (wbrew namowom co poniektórych, żeby głosować na samego siebie) i to właśnie ona wygrywa. Po prostu jej rzeźba jest genialna.

zdjęcsdse 2 1st-Prize_Freedom-Ambassador

Nie da się przejść obojętnie obok Great Wall of Vagina, którego autor,  Jamie McCartney, również był Special Guest Artist na tegorocznym Festiwalu.

W między czasie robi się tłoczno, a dochodzą słuchy, że mase ludzi stoi w kolejce do wejścia. Do nas dołącza jeszcze Marta, w samą porę – na rozdanie nagród. Wśród nagrodzonych są filmy o Ukrainie, RPA… nagrodę specjalną otrzymuje Charlie Hebdo. Glenn, w pełni zasłużenie, otrzymuje 3 nagrodę. Szczegóły znajdziecie na stronie Festiwalu.

CP8PNgYVAAAOVpV.jpg large CP8O9lYU8AILrLG.jpg large

Spotykamy jeszcze Krzyśka, który jest związany z organizatorami i od niego dostaję pocztówkę, która nie uzyskała akceptacji policji i organizatorzy musieli przygotować inny projekt. Rozumiecie: policja nie zaakceptowała pocztówki Festiwalu. W Anglii. Hmm. Przeczytacie o tym w The Guardian

2578

Moje Ikony wiszą trochę na uboczu, w pobliżu zwycięskiej rzeźby Emmy, co sprawia, że parę osób się tam pojawia a ja zapuszczam żurawia, żeby usłyszeć tych kilka “awesome” pod adresem swoich prac.

12027281_10201123597889716_5265292709494094804_o zdjęcisdsde 3 zdjędddcie 4 zdjęsdssie 5

Nie będę ukrywał swojego zaskoczenia rozmachem tej gali. Tego wieczora przez Mall Gallery przwinęło się 600 osób, spośród których wielu stało długo w kolejce, żeby dostać się do środka (ze względów bezpieczeństwa w Galerii naraz mogło przebywać 360 osób). I była to śmietanka towarzyska artystycznego Londynu. Biorąc pod uwagę to, jakość pozostałych twórców oraz lokalizację miejsca było to najbardziej niezwykła okoliczność, w jakiej wisiały moje prace. Wielkie podziękowania dla ludzi, którzy (często bez mojej wiedzy) do tego doprowadzili.

Wino się kończy i na after party przenosimy się do pobliskiego pubu The Admiralty, który jest piękny i drogi.

zdjęcie 5

I na tym kończy się ta relacja, bo po pół godzinie uciekamy stamtąd coś zjeść, a jak zjedliśmy, to wróciliśmy spać, bo rano trzeba zebrać się na samolot do Warszawy. Idziemy na autobus, który rusza z Piccadilly Circus. Jest 23 z minutami, piątek, i Londyn nie jest już tym przyjemnym miejscem sprzed kilku godzin. Teraz wygląda jak Gotham tuż przed zamknięciem monopolowego. Dobrze, że mieszkamy w kolorowej dzielnicy, przynajmniej w ciszy i spokoju się wyspaliśmy.

11850307_902796509791139_1789787862_nZ podróżą powrotną też były niezłe jaja, ale to okazja na inną okazję.

Wszystkie zdjęcia by Kamila

Leave a comment